O nas

Dlaczego INTEGRACJA?

Człowiek jest dla nas całością, której nie da się podzielić na dwie odrębne części – ciało i umysł, ani oddzielić wpływu środowiska, w którym żyje. To, co się dzieje w umyśle, odzwierciedla zmiany zachodzące w ciele i odwrotnie. Uważamy więc, że nie da się pracować z częścią człowieka, bo jeśli choruje – to cały. Człowiek jest nie tylko istotą myślącą, ale przede wszystkim czującą i  częścią czegoś większego – natury. To, co medycyna w klasycznym ujęciu rozdzieliła, chcemy na powrót scalić przez integrację i harmonizację wszystkich układów służących dobremu samopoczuciu na poziomie psychicznym, fizycznym, emocjonalnym.

Organizm ludzki posiada wszystkie potrzebne zasoby, aby wrócić do zdrowia. Czasami potrzebuje tylko wsparcia w integracji tych procesów, które może u nas otrzymać ze strony osteopaty, terapeuty manualnego, naturopaty, psychoterapeuty, pracując z ciałem i regulacją systemu nerwowego a także odzyskując swoje naturalne instynkty i wzmacniając swoją autentyczność podczas zajęć prowadzonych w towarzystwie zwierząt.

Zdrowy, pulsujący organizm posiada GRACJĘ – naturalny wdzięk widoczny w ruchach, głosie, zdolności do odczuwania i regulowania emocji, którą pomagamy odzyskać. Nasze doświadczenie pokazuje, że jest to możliwe.

Dlaczego CENTAUR?

Świadomość centaura to koncepcja Kena Wilbera i analogia użyta przez Aleksandra Lowena do określenia, właściwej z natury dla człowieka, relacji ciała i umysłu. Nam bliska z przyczyn treści i symboliki i powiązania naszej pracy z  kontaktem z naturą, w tym zwierzętami.

Czy na codzień nie traktujemy swojego ciała jak jeździec konia? Dosiadamy go, karmimy, pielęgnujemy, nadajemy – określonej jakości i kierunku – ruch, nie pytając o zdanie. Czasami dźgamy ostrogami, powstrzymujemy często wbrew jego woli. Jak jest grzeczne, to nie zwracamy na nie uwagi, jak się znarowi – to wyciągamy bat, żeby wymóc posłuszeństwo. Tak właśnie nasze ego traktuje ciało, kiedy nie słucha jego komunikatów. Ignorujemy potrzebę odpoczynku, głód lub przejedzenie, dyskomfort a nawet ból.

Jak pisał Wilber – nie stawiamy już czoła światu wraz z ciałem, lecz na ciele. „My” jesteśmy gdzieś na górze – wierzymy, że mamy centrum sterowania gdzieś pomiędzy uszami, a nasze ciało „pałęta” się gdzieś pod nami. Nasza świadomość jest świadomością głowy, a ciało przestaje być „ja”. Jest czymś moim, ale nie mną.

Najnowsze badania z zakresu neuronauki potwierdzają, że ciało wysyła nam jasne i autentyczne komunikaty: jak się czujemy, czy jest bezpiecznie, czy to, co robimy w życiu nam służy. Niewykluczone też, że większość decyzji podejmujemy podświadomie. To przecież koń (ciało) daje moc i pewność, że zaniesie jeźdźca (ego) tam, gdzie chce on dojechać. Jeżeli jeździec straci przytomność, koń w większości przypadków przyniesie go bezpiecznie do domu, ale jeżeli zasłabnie koń, jeździec staje się całkowicie bezradny.

Czas więc zamiast stale kontrolować i kierować koniem (ciałem), to się z nim się scalić. Harmonię i piękno można bowiem dostrzec tylko w dostrojonym i zintegrowanym tandemie.